nie mogę uwierzyć, że producenci tak wyjątkowej serii filmów sensacyjnych popełnili szkolny błąd, wybrali modela, a nie aktora, chodzi mi tu o umiejętności, bo bywa, że modele potrafią dobrze grać. Jedyne udane sceny to te kaskaderskie. Nic nie iskrzyło, gdyby nawet pokazac wszystkie kobiety tego filmu nagie, to temperatura emocji przy ich zetknięciu z granym przez niego Bondem byłaby nadal minusowa. Gra drewniana, głos drewniany (trumienny), brak kreacji postaci.
Jeśli ktokolwiek twierdzi, że Lazenby poradził sobie z ta rolą, to znaczy że Filmweb nie jest własciwym portalem na zalogowanie się, polecam takim osobom Pudelka.
Przy okazji jego fatalnego udziału w "Bondzie" uświadomiłem sobie jeszcze mocniej, że nawet proste role typu Bond, samo bycie przed kamerą to już gra, gra aktorska, bo gra się spojrzeniem, małym grymasem, sposobem chodzenia, a najpierw wyobraża sobie człowiek tę postać, świat jej wartości, emocji i w zależności od tego gra się - mimiką, słowem, tembrem głosu, pauzami, uśmiechem, wszystkim. Nie przypadkiem są na świecie szkoły aktorskie, one tego uczą, uczą rzeczy przez wielu niedostrzegalnych.