Doprawdy, długo zastanawiałem się nad tym czy sięgnąć po ten film, obawiając się tego, że niczym mnie nie zaskoczy - postać doktora Jekylla i pana Hyde'a była powszechnie znana. Jednak po obejrzeniu tej produkcji jestem rad, że dane mi było zapoznać się z tak kapitalnym obrazem, z jego niedającą się podrobić aurą, znakomitym klimatem mrocznej tajemnicy, atmosferą grozy i prawdziwego niepokoju. Film od którego ciężko było mi oderwać wzrok, tak bardzo pobudzał emocje i budził ciekawość każdą kolejną minutą jego trwania. Perfekcyjna, wręcz profesorska kreacja Julii Roberts, ta mimika twarzy i swoboda w grze - mistrzostwo świata, nie byłbym też sobą gdybym nie zauważył, że "Mary Reilly" kapitalnie wpisuje się w grono znakomitych filmów nakręconych w połowie lat 90 i tylko dziwi mnie zaskakująco niska ocena tego arcydzieła na łamach przecież uznanego IMDb.